Zachęcona coraz lepszą pogodą wybudziłam żółwia w niedzielę (29.03.2008). Kilka dni wcześniej stopniowo podnosiłam temperaturę w lodówce a w ostatnim dniu całkowicie wyłączyłam. Szybko dało się słyszeć dobiegające z niej drapanie wraz ze wzrostem temperatury i przekroczeniu ok 10 st. C. Kiedy temperatura w lodówce zbilżyła się mocno do tej jaka panowała w pomieszczeniu wyjęłam pojemnik z żółwiem i położyłam go w terrarium rozcinając go z przodu w taki sposób, żeby żółw mógł sam z niego wyjść i po chwili sam, o własnych siłach ociężale powoli się z niego wytoczył. Jak poprzednio po hibernacji był zdezorientowany i słaby. Przygotowałam mu kąpiel w letniej wodzie i dopiero po pewnym czasie zaczął się dogrzewać pod lampą. Przed kąpielą został zważony - waga: 650 gr. Miał w terrarium przygotowane również jedzonko i... po kilku godzinach zaczął się nim interesować i zjadł trochę jakby nigdy nic. :)
Następnego dnia nie był jeszcze zbyt ruchliwy, głównie się dogrzewał, jadł, popijał w kąpieli, wypróżnił się też pozbywając starej wody z organizmu, a w ciągu kolejnych dni jego aktywność i apetyt wzrosły jeszcze bardziej. Dużo zależy jednak od pogody w danym dniu, dziś np. nie dopisała i żółw nie był zbyt ruchliwy, a wczoraj poranne promyki Słońca wkradły się rano do terrarium i żółw wyraźnie się ożywił.
Krótko po wybudzeniu:
Jeden z pierwszych posiłków: