Z racji tego, że wybudzanie żółwia z hibernacji coraz bliżej dziś zajęłam się przygotowaniem jego terrarium. Ziemia była już wcześniej podlewana i zasiałam rośliny, ale rosły kiepsko. Właściwie tylko na jednej części terrarium wyrosła trawa, a na drugiej kiełkowały tylko pojedyncze niedobitki (niedobór światła). Niestety pojawiły się również ziemiórki. Czytałam, że te małe potwory są niezniszczalne - gdy ziemia przesycha larwy przenoszą się w jej głębsze warstwy. To wydaje mi się w moim wypadku niemożliwe bo po tym jak żółw trafił na wybieg w tamtym roku ziemia została ususzona na pył. Mogły jednak przetrwać w innym kwiatku doniczkowym, który podlewałam cały rok i teraz zainfekowały czystą ziemię, kiedy tylko pojawiła się w niej wilgoć.
Aby ograniczyć ich liczbę powiesiłam w terrarium tablice lepowe i jest ich mniej. Jakoś przemeczę te potworki do czasu aż pogoda pozwoli aby żółw trafił na wybieg.
Przy okazji pobytu w sklepie ogroniczym po te lepy wpadła mi w oko taka oto donica: :)
Już dawno miałam na oku ten rodzaj doniczek planując kupić jedną na norę do terrarium, w dodatku cena była dobra, więc bez wahania wzięłam i tak oto mam dla żółwia "prezent" jak się obudzi. Zdecydowałam się na ten typ donicy bo jest po prostu bardzo głębooooka co utworzy wspaniałą długą norą. Do tego jest ciężka i solidna więc nie ma obaw że żółw ją rozniesie albo będzie chodził z nią na karapaksie po terrarium. Ceramika też ma przyjemny, naturalny wygląd, jest lekko chropowata (pazury) no i dobrze trzyma wilgotność. Zobaczymy co na to żółw. :)
Tak wygląda efekt moich dzisiejszych prac. Po zagłębieniu donicy i uformowaniu ciekawej górki, na którą będzie na pewno się chętnie wspinał dosiałam nowej trawy i roślinek pastewnych. Na zdjęciach widać również rozwieszone tablice lepowe.