Historia ostatniego przedstawiciela podgatunku Geochelone (Chelonoidis) nigra abingdoni, znanego jako Lonesome George (Samotny George), dzięki licznym opowieściom jest znana na całym świecie. Jego ciekawa historia jest zarazem bardzo smutna. Ukazuje w namacalny sposób zagładę jaka stała się udziałem największych żółwi świata – podgatunków majestatycznych i długowiecznych olbrzymów - żółwi słoniowych.
Uważa się, że żółwie będące przodkami dzisiejszych żółwi słoniowych, zamieszkiwały wiele milionów lat temu, w erze dinozaurów obszar dzisiejszych kontynentów amerykańskich, Europę a nawet Azję. Wraz z pojawieniem się ssaków, podobnie jak inne gady zaczęły zanikać.
Wulkaniczne wyspy Galapagos pojawiły się około 3 mln lat temu i początkowo były niezamieszkałe. Stopniowo zaczęły obrastać roślinnością, której nasiona rozprzestrzeniły się tam dzięki ptakom. Zaczęły pojawiać się tam również zwierzęta, niesione przez prądy morskie. Wśród nich były pierwsze żółwie słoniowe, które zamieszkały na dziesięciu z wysp adaptując się ewolucyjnie do warunków panujących na każdej z nich. Żółwie zamieszkujące skąpo porośnięte, suche i jałowe wyspy Pinta i Espanola wykształciły w ten sposób pancerze bardziej rozszerzające się ku dołowi i długie szyje, umożliwiające sięganie do wyżej rosnącej roślinności. Na bardziej wilgotnych wyspach, jak Santa Cruz i Isabela żółwie zachowały przypominający kopułę kształt pancerza, jak i większe rozmiary.