Beata - blog

Wersja do wydruku

Dziś żółw spędził pierwszy dzień na wybiegu w tym sezonie. Był bardzo aktywny i żarłoczny. O wybieg "dopominał się" już z reszta kilka dni, od kiedy tylko trochę doszedł do siebie po zimowaniu. Ogólnie aż miło było patrzeć jak buszuje pośród traw... :)

Myślę że zdjęcia zastąpią tysiąc słów:

wybieg żółwia

Zachęcona coraz lepszą pogodą wybudziłam żółwia w niedzielę (29.03.2008). Kilka dni wcześniej stopniowo podnosiłam temperaturę w lodówce a w ostatnim dniu całkowicie wyłączyłam. Szybko dało się słyszeć dobiegające z niej drapanie wraz ze wzrostem temperatury i przekroczeniu ok 10 st. C. Kiedy temperatura w lodówce zbilżyła się mocno do tej jaka panowała w pomieszczeniu wyjęłam pojemnik z żółwiem i położyłam go w terrarium rozcinając go z przodu w taki sposób, żeby żółw mógł sam z niego wyjść i po chwili sam, o własnych siłach ociężale powoli się z niego wytoczył. Jak poprzednio po hibernacji był zdezorientowany i słaby. Przygotowałam mu kąpiel w letniej wodzie i dopiero po pewnym czasie zaczął się dogrzewać pod lampą. Przed kąpielą został zważony - waga: 650 gr. Miał w terrarium przygotowane również jedzonko i... po kilku godzinach zaczął się nim interesować i zjadł trochę jakby nigdy nic. :)

Terrarium czeka na żółwia

Beata, pt., 27/03/2009


Z racji tego, że wybudzanie żółwia z hibernacji coraz bliżej dziś zajęłam się przygotowaniem jego terrarium. Ziemia była już wcześniej podlewana i zasiałam rośliny, ale rosły kiepsko. Właściwie tylko na jednej części terrarium wyrosła trawa, a na drugiej kiełkowały tylko pojedyncze niedobitki (niedobór światła). Niestety pojawiły się również ziemiórki. Czytałam, że te małe potwory są niezniszczalne - gdy ziemia przesycha larwy przenoszą się w jej głębsze warstwy. To wydaje mi się w moim wypadku niemożliwe bo po tym jak żółw trafił na wybieg w tamtym roku ziemia została ususzona na pył. Mogły jednak przetrwać w innym kwiatku doniczkowym, który podlewałam cały rok i teraz zainfekowały czystą ziemię, kiedy tylko pojawiła się w niej wilgoć.

Aby ograniczyć ich liczbę powiesiłam w terrarium tablice lepowe i jest ich mniej. Jakoś przemeczę te potworki do czasu aż pogoda pozwoli aby żółw trafił na wybieg.


Marzec to szczególny miesiąc w życiu żółwi. Hibernacja powoli dobiega końca i nasteje wiosna - pora prawdziwej aktywności. Dziko żyjące żółwie stepowe opuszczają nory w drugiej połowie miesiąca (samce wcześniej) i rozpoczyna się okres godów. Co to oznacza dla hodowcy? Świadomość tego, że również niebawem żółwie sztucznie zimowane będą wybudzane i trzeba zadbać o to by zafundować im wiosnę, chociażby i "sztuczną" jeśli ta prawdziwa nie dopisze. Potrzebne jest zatem stworzenie zapewnienie dużej ilości ciepła i swiatła (w połączeniu z promieniowaniem UVB), świeżej i wartościowej karmy oraz podwyższonej wilgotności (wiosna w warunkach stepu to pora wilgotna). Najlepiej aby pokarm był różnorodny i bogaty w składniki odżywcze pozwalając uzupełnić pohibernacyjne deficyty. Można nawet żółwiom nieco pofolgować w tym okresie nie robiąc głodówek i podając więcej zieleniny, wszak chodzi o to aby w cyklu rocznym żółwia nastał okres obfitości po zasłużonym "zaciskaniu pasa" przez okres zimowania i poprzedzające go głodówki.

Update zimownika

Beata, śr., 07/01/2009


Miałam napisać od razu, ale odłożyłam "na potem", a potem oczywiście zapomniałam... A muszę o tym napisać, żeby ustrzec przed podobnymi błędami osoby, które chciałyby naśladować mój sposób zimowania. Oczywiście nie doszło do żadnej tragedii a żółw sobie spokojnie śpi i powoli zapada w coraz głębsze odrętwienie, ale do rzeczy...

Jak pisałam wcześniej użyłam pojemnika z substratem w postaci wilgotnej ziemi, na wierzch tego dałam trochę suchych liści. Po kilku dniach w lodówce zrobiła się bardzo wysoka wilgotność. Właściwie stopniowo rosła od samego początku i była zauważalnie wysoka ale wpierw myślałam że może się obniży, w tym celu nawet wycierałam wodę skraplającą się pod zamrażalnikiem przy okazji doglądania żółwia, ale wilgotność wciąż utrzymywała się zbyt wysoka lub nawet rosła. Doszło do tego że momentami osiągała przeszło 90% co już było stanowczo za dużo i nie chodziło nawet o ryzyko pojawienia się pleśni bo tej wystarczy nieraz znikoma ilość wilgoci ale woda mogła się zacząć skraplać na żółwiu, co jakby nie ptrzeć normalne nie jest. W naturalnych warunkach w podziemnych norach panuje też dość wysoka wilgotność, podejrzewam że rzędu 70-80 % ale trudno porównywać to z lodówką w której nie ma za bardzo wentylacji i która jest sztucznym i wyizolowanym "środowiskiem".

Pierwsze dni hibernacji

Beata, sob., 27/12/2008


Żółw jeszcze nie zapadł w odrętwienie, do tego trzeba więcej czasu, ale śpi całkiem głęboko. O dziwo jest bardzo spokojny, w kilka godzin po włożeniu do lodówki zmienił kącik, w którym śpi i od tego czasu nie zmienił tego miejsca. Nie zakopuje się też głębiej w podłoże, na razie ma pod sobą ziemię a na karapaksie kupkę suchych liści. Temperatura się waha w granicach 9-6 stopni, co jak na pierwsze dni nie uważam za wartość zbyt wysoką, a nawet wolałabym aby miał poczatkowo 9-11 stopni, ale z powodu ograniczeń sprzętowych nie dało się.

Przed włożeniem do zimownika zważyłam go ostatni raz i waga wynosiła 656 gr, z możliwym błędem pomiaru ~2 gr.

Zrobiłam też kilka fotek. Proszę nie sugerować się modelem uzywanej przeze mnie lodówki, gdyby był gdzieś widoczny albo ktoś by rozpoznał. Wybrałam go dość przypadkowo i dziś chyba skłaniałabym się jednak bardziej ku chłodziarkom do napojów, ale na razie jest co jest.

Subskrybuje zawartość